Nie jesteś zalogowany na forum.
//las
Leo chwycił Fionę za dłoń i obrócił ją ku sobie.Spojrzał głęboko kobiecie w oczy i pocałował czule.- skoro tak chcesz.... dziękuje i z góry przepraszam za to co się będzie działo po drodze- wyszeptał i łapiąc ją w talii posadził w siodle. Poklepał konia po szyi i sam wskoczył za Fionę. Dał znak i Gwardar ruszył za Fergusem i Ulvem.
Offline
//Karczma pod Linoskoczkiem
- ...rozmawiamy o tym wieczorem, po tym jak się z nią zobaczę. Najprawdopodobniej poznam was, żebyście same się dogadały. Aż dziwne że tyle osób zjeżdża do Varlanu. Ciekawi mnie jak tam jest. - w ręce trzymał Pierścień. Nie zauwazyl, kiedy się w niej znalazł, odruchowo wyciągnął go z kieszeni. Dziwna, galaretowata substancja na pierścieniu nie dawała mu spokoju. Co to u licha jest?
- Swoją drogą, trzeba mieć jakieś specjalne zdolności by uczyć się magii? W Destonie nie mamy czarodziejów, więc mimo że pytanie może wydac ci się dziwne proszę o szczerą odpowiedź. - Uquel popatrzył na nią z błyskiem w oczach - zawsze chciałem nauczyć się czarować
Offline
//Karczma pod Linoskoczkiem
Podniosłą na niego wzrok.
-Och? - rzuciła nagle - PRzepraszam, wyłączyłam się na chwilkę - przyznała, lekko zawstydzona.
-A co do magii... Przyznam, że się nie znam, ale z tego co mi wiadomo, wiele osób ma ukryte zdolności. A nawet jeśli takich nie posiadasz, to w Varlanie nauczą cię wielu innych, przydatnych rzeczy, chociażby obrony przed nią - uśmiechnęła się - Widzę, że bardzo intryguje cię magia. Widać to po oczach - poprawiła lekkim ruchem włosy
//Varlan
Freki stał oparty o ścianę w pewnej odległości od gabinetu tak, by Fenir go nie wyczuł. Przemknął się tu w swojej wilczej formie i czekałod kilku minut, aż Vel tu podejdzie. Miał z nim kilka spraw do omówienia i załatwienia, w tym kilka osobistych.
Freki - Demon, Duch Opiekuńczy | Agnir - Człowiek, Szermierz | Leiva Blackwell - Człowiek, Czarownica
Ingelise - Huldra, Uzdrowicielka | Bjorn Herjolf - Krasnolud, Wojownik/Bajarz | Rasvaghar - Smok, Czarny Mag
Saelethil/Kyrthar Keynore - Drow, Czarnoksiężnik
It’s my descent, a familiar pain
Of watching all I believed fade away
Offline
//Varlan
Velrian przekroczyl juz prog drzwi wejsciowych do budynku gdzie mial gabinet oraz byly pokoje dla nauczycieli. Wszedl po schodach do gory ( Nie po tych gdzie byla Essi oraz Neil) i skierowal sie do swojego gabinetu jednak...Chwila. Minimalnie zwalniajac zaczal sie przygladac nieznajomej mu postaci. A przynajmniej sadzil ze nie znajomej...
Velrian Whitefire - Człowiek, Szpieg/Iluzjonista | Fenir - Wilk | Vivi - Kuguchar
Cara Bloodrose - Człowiek, Najemnik | Zahir Whitefire - Człowiek, Wojownik | Sivia Rose - Łowca Dusz, Zabójca
Fiona Ziney - Człowiek, Władczyni Marionetek/Iluzjonistka | Averon Jester - Człowiek, Szpieg/Zabojca
Yasmin Rose - Łowca Dusz, Mag Powietrza | Voser - Człowiek, Mag Krwi
Offline
//Varlan
Freki odsunął się lekko od ściany. Miał teraz zaciśnięte szczęki i ponury wzrok, jednak zapach bzu pozotał taki sam. Swoje błękitne oczy utkwiłw Velrianie i uśmiechnął się lekko, chociaż bardzo sztucznie.
-Vel. Masz pozdrowienia z Otchłani od Raivy. - powiedział spokojnie, wyciągając do niego lewą rękę
Freki - Demon, Duch Opiekuńczy | Agnir - Człowiek, Szermierz | Leiva Blackwell - Człowiek, Czarownica
Ingelise - Huldra, Uzdrowicielka | Bjorn Herjolf - Krasnolud, Wojownik/Bajarz | Rasvaghar - Smok, Czarny Mag
Saelethil/Kyrthar Keynore - Drow, Czarnoksiężnik
It’s my descent, a familiar pain
Of watching all I believed fade away
Offline
//Varlan
Ten glos rozpoznalby wszedzie i zawsze,podobnie zreszta jak zapach. Podszedl do niego i przyjmujac jego dlon (pomijajac fakt iz musial wyciagnac takze swoja lewa,a nie prawa jak to przystalo na ludzkie obyczaje),usmiechnal sie ponuro. Bardzo ponuro. Nie odezwal sie jednak odrazu a zamiast tego prawa reka wymierzyl mu rownie silny co szybki cios z piesci okrytej rekawica z cwiekami w nos . Najpewniej go lamiac. Wtedy puscil jego blada wrecz porcelanowa dlon z uscisku i przemiescil swoja przedramie na jego szyje,przyciskajac go tym samym do sciany.
-Czego tu jeszcze szukasz skurwysynie? Malo Ci ?!-wysyczal przez zeby. Jego slowa byly tak przesączone jadem ze gdyby sie dalo,wyżerały by one uszy,a wzrok ktory pokazywal tym razem jedynie chcec zemsty,mogl zabijac to Freki najpewniej zniknalby odrazu z powierzchni ziemi.
Velrian Whitefire - Człowiek, Szpieg/Iluzjonista | Fenir - Wilk | Vivi - Kuguchar
Cara Bloodrose - Człowiek, Najemnik | Zahir Whitefire - Człowiek, Wojownik | Sivia Rose - Łowca Dusz, Zabójca
Fiona Ziney - Człowiek, Władczyni Marionetek/Iluzjonistka | Averon Jester - Człowiek, Szpieg/Zabojca
Yasmin Rose - Łowca Dusz, Mag Powietrza | Voser - Człowiek, Mag Krwi
Offline
//Varlan - korytarze
- Profesor Felish! - krzyknął nagle jeden z przechodzących uczniów. Był to jakiś elf, Tenereth skojarzyła go od razu ze swoich lekcji.
- Tak? - spojrzała na niego zatrzymując się.
- Obiecała mi pani dzisiaj, że pouczy mnie zielarstwa - powiedział elf lekko zdyszany, wyglądało na to, że szukał jej już od pewnego czasu. Demonica spojrzał na niego i skinęła głową - muszę niestety was zostawić, obietnica to obietnica - rzekła, a po chwili tylko znikła gdzieś za zakrętem razem z elfem. Okazało się, że Elrani już od pewnego czasu nie ma obok nich. Widać nie odpowiadało jej towarzystwo. Dębowrzask mruknął i zwrócił się do Ingelise.
- Widać będziesz musiała mnie sama zaprowadzić do waszego dyrektora - oznajmił.
Tenereth Felish - Demon, Łowca Dusz | Elrani Nighteye - Leśny Elf, Łowca | Dębowrzask - Drzewiec, Mędrzec
Quiro - Półbóg, Mag Cienia
We're sailling towards different seas
And I'll be the first to sink
Offline
//Varlan
Uderzeniu w nos towarzyszyło kropne chrupnięcie a kawałki kości przebiły skórę, natychmiast paskudząc jasną twarz Frekiego czerwoną krwią. Nawet nie próbował się bronić, kulić czy osłaniać, po prostu przyjął cios, nie wydając żadnego dźwięku. Poczuł ogromny ból, to prawda, zwłaszcza na szyi, gdzie czuł, jakby Vel powoli go miażdżył, przez co Freki nie mógł nawet złapać tchu. Jego spojrzenie było nadal surowe, lecz pełne spokoju. Patrzył wprost w oczy Vela obserwując, jaki kolor przyjmą tym razem. Jego dłonie wisiały wzdłuż tułowia, nie starał się odepchnąć Vela czy chociażby odsunąć jego przedramię na tle, by złapać oddech. Jego oczy stawały się czerwone, gdy tlen w coraz mniejszym stopniu docierał do mózgu i demon poczuł, że za chwilę może stracić przytomność. Ale zgadywał, że Vel tego nie chce. Że potrzebuje się wyżyć. Dlatego nei odpowiedział ani słowa, wykrzywiając usta w upiornym, faktycznie demonicznym uśmiechu.
Wiadomość dodana po 22 min 27 s:
//Varlan - korytarze
Huldra zawahała się chwilkę, po czym nagle rozpromieniła się od uśmiechu.
-Ale właściwie to jest bez sensu! - stwierdziła - Pan uszkodzi sobie gałęzie próbując iść przez drzwi, a ja nie wiem zbyt dużo o leczeniu roślin! - zawołała - Lepiej, gdyby poczekał pan na dworze... Może na placu treningowym? - zmrużyła oczy, zastanawiając się - Wtedy ja mogłabym po niego pobiec. No i właściwie to tarasuje pan cały korytarz... - wskazała za niego, dgzie stało kilkoro zniecierpliwionych uczniów chcących udać się na lekcje.
Freki - Demon, Duch Opiekuńczy | Agnir - Człowiek, Szermierz | Leiva Blackwell - Człowiek, Czarownica
Ingelise - Huldra, Uzdrowicielka | Bjorn Herjolf - Krasnolud, Wojownik/Bajarz | Rasvaghar - Smok, Czarny Mag
Saelethil/Kyrthar Keynore - Drow, Czarnoksiężnik
It’s my descent, a familiar pain
Of watching all I believed fade away
Offline
//Varlan
Oczy Vela zmienily barwe z czerwonego na czarna ( wlacznie z bialkiem) z czerwonym punktem w srodku. Cala zlosc oraz poczucie krzywdzy uwalnialo sie coraz bardziej z kazda sekunda. Velrian panowal jednak nad tym na tyle by zauwazyc czerwieniace sie bialka demona sygnalizujace jasno iz temu brakowalo coraz bardziej tlenu. Uderzyl go poraz kolejny tym razem jednak z kolana w brzuch. Zbyt dlugo uczyl sie walki wrecz by nie potrafic uderzyc wystarczajaco mocno by poczul to nawet demon.
-Kazda sekunda twojego milczenia nieuchronnie przybliza Cie do kalectwa-warknal odsuwajac nieco przedramie od jego szyji aby smiec mogl nabrac troche powietrza. Jego calkowite poddanie sie sytuacji i brak chociazby najmniejszej ochoty na jakakolwiek obrone irytowaly go jeszcze bardziej. W sumie nawet nie wiedzial dlaczego.
Velrian Whitefire - Człowiek, Szpieg/Iluzjonista | Fenir - Wilk | Vivi - Kuguchar
Cara Bloodrose - Człowiek, Najemnik | Zahir Whitefire - Człowiek, Wojownik | Sivia Rose - Łowca Dusz, Zabójca
Fiona Ziney - Człowiek, Władczyni Marionetek/Iluzjonistka | Averon Jester - Człowiek, Szpieg/Zabojca
Yasmin Rose - Łowca Dusz, Mag Powietrza | Voser - Człowiek, Mag Krwi
Offline
//Varlan - korytarze
- Masz rację - odparł Dębowrzask - prowadź w takim razie na plac treningowy, nie chcę sprawiać kłopotu swoją osobą - dodał zimno, ale mimo wszystko miał świadomość tego, że jest całkiem dużych rozmiarów.
//Varlan - gabinet Tenereth
Tene spojrzała na elfa wyciągając grubą księgę o zielarstwie ze swojej biblioteczki. Położyła mu ją tuż przed biurkiem i kazała otworzyć na pierwszym rozdziale. Chłopak troszeczkę zmieszany wziął ją do ręki i wykonał jej polecenie. Po kilku chwilach i on i demonica byli gotowi zacząć lekcję. Tenereth objaśniała mu wszystko z największą dokładnością i wypytywała go cały czas czy wszystko rozumie. Okazało się, że chłopak pożera wiedzę tak szybko jak błyskawica uderza w ziemię podczas burzy.
//Varlan - pokój Elrani
Elfka weszła do środka. W końcu mi się udało od nich oderwać - pomyślała zatrzaskując drzwi i kładąc się na swoim łóżku. Korzystając z okazji postanowiła oddać się leniuchowaniu przez jakiś czas, w końcu nic lepszego do roboty i tak nie miała.
Tenereth Felish - Demon, Łowca Dusz | Elrani Nighteye - Leśny Elf, Łowca | Dębowrzask - Drzewiec, Mędrzec
Quiro - Półbóg, Mag Cienia
We're sailling towards different seas
And I'll be the first to sink
Offline
//Varlan
Dopiero co złapane w płuca powietrze wydostało się z Frekiego z głośnym steknięciem i chrupotem strzaskanego żebra. Już w kilka sekund potem krew zaczęła wypływać mu z ust, gdy kaszlnął kilka razy, opluwając kropelkami ciemnej krwi Vela. Zaraz potem się opanował, mocniej zaciskając usta i tylko raz na jakiś czas otwierając je, by pozwolić wypłynąć posoce. Prawda była taka, że w formie ludzkiej Freki nie był tak odporny jak demon i uderzenie, które połamałoby kości człowiekowi, łamało je także jemu. Widział narastający gniew w oczach Velriana i jego uśmiech zniknął, gdy wzelkie uczucia z jego twarzy zniknęły. Nadal nie próbował się bronić ani też się nie ugiął, chociaż jego dłonie zaczęły powoli drżeć. Ból był straszny, ale on potrafiłgo niemal ignorować. Ciało? Ciało się wyleczy, chociaż po mocniejszych ranach pozostaną nowe blizny. Ból? Minie, jak zawsze. Zbytnio do niego przywykł, by mu się poddać.
-No... da...waj - wydyszał z trudem, a powietrze w jego płucach świszczało. Teraz dopiero poczuł, że miał zmiażdżone nie tylko płuco, ale jeszcze jakieś inne organy wewnętrzne. Gdy mówił, z jego ust wypływało coraz więcej krwi, która zachlapała jego koszulę i zdawało się niemożliwe, żeby ludzkie ciało tyle jej w sobie miało.
//Varlan - korytarze
Cała wcześniejsza radość zniknęła z twarzy Ingelise.
-Proszę pana, pan nie sprawia żadnego kłopotu. Po prostu tamta banda nie wie, że krótsza droga prowadzi przez sąsiedni korytarz lub próbuje się na pana napatrzeć.
Kilka osób spuściło wzrok i szyko odeszło we wspomnianą przez huldrę stronę, zaraz potem podążyłą za nimi reszta.
-A ja martwię się tylko o pana - dodała, znów się uśmiechając - Więc nie rozumiem, skąd ten nieprzyjemny ton.
Freki - Demon, Duch Opiekuńczy | Agnir - Człowiek, Szermierz | Leiva Blackwell - Człowiek, Czarownica
Ingelise - Huldra, Uzdrowicielka | Bjorn Herjolf - Krasnolud, Wojownik/Bajarz | Rasvaghar - Smok, Czarny Mag
Saelethil/Kyrthar Keynore - Drow, Czarnoksiężnik
It’s my descent, a familiar pain
Of watching all I believed fade away
Offline
//Varlan - korytarze
- Jesteś bardzo miła - stwierdził Dębowrzask krocząc dalej - przepraszam, ale dawno nie rozmawiałem z nikim - dodał próbując uśmiechnąć się chociaż trochę wydając z siebie skrzypiący dźwięk.
Tenereth Felish - Demon, Łowca Dusz | Elrani Nighteye - Leśny Elf, Łowca | Dębowrzask - Drzewiec, Mędrzec
Quiro - Półbóg, Mag Cienia
We're sailling towards different seas
And I'll be the first to sink
Offline
//Varlan
Velrian tylko liczyl na to by ten smiec sie pozniej zregenerowal by moc ponownie urzadzic to powitanie.
-Co Cie sklonilo do tego samobojczego ruchu?-juz byl pewien ze z takimi ranami Frekiemu nie uda sie uciec. Szarpnal nim wiec i cisnal w strone ziemi. Ostatnim razem gdy byl tak wsciekly bylo to podczas bitwy gdy byl swiadkiem jak Voser rani Tie...
~~WSPOMINIENIE~~
upadek, uderzenie, ból z brzucha, boku, uda i bogowie jedni więdzą czego jeszcze. Instynkt, ten jeden niezawodny kazał się odturlać ostatkiem sił i tak zrobiła. Co widziała? Zobaczyła błysk stali, usłyszała krzyk, gardłowy, męski, pełen wściekłości i nienawiści, któremu zaakompaniował świst i brzęk stalli. Dobrej mocnej stali.
Zrozumiała kto ją odepchnął uchraniając przed zarobieniem miecza między żebra. Velrian z potężną siłą rozpędu wpadł pomiędzy Tię a Vosera i dziewczynę odepchnął w bok, a miecz mężczyzny odbił saksą. Widział wystarczająco żeby chcieć zabić to ścierwo. Stanęli naprzeciw siebie, Patrząc? Gdzie tam... mierząc się spojrzeniami, obie pary oczu były złe, wściekłe i żądne wygranej w tej potyczce byleby zlikwidować przeciwnika. Mięśnie napięte gotowały się do ataku, skoku, kontry, odbicia, uniku... Były gotowe na wszystko, aż w końcu stało się. Jeden wyczuł drugiego, zawirowali jednocześnie, jednocześnie atakując i unikając ciosu. Niczym idealnie dobrani partnerzy w tańcu. Tyle że ten był o śmierć i życie. Velrian zanurkował pod świastającym mu tuż nad głową ostrzem miecza i wymierzył cios w żuchwę z rękawicy z ćwiekami, na saksę nie było niestety miejsca. Oberwał kopniaka w kolano, musiał przyklęknąć. Cios lecący z góry na jego czaszkę zatrzymał krzyżyjąc nad sobą oba mocne sztylety. Wstał wybijając się z jednej nogi i uderzając Vosera z głowy w twarz odepchnął w tył robiąc sobie miejsce na rzut kartą. I tak przecięły powietrze, potem krtań jakiegoś przypadkowo przelatującego między nimi żołnierza sekty, a potem rękaw Vosera i jego skóre. Błysnął uśmiech, a potem znów stal. Vel dostał zapłatę za zranienie ramienia zyskując cięcie na swoim. Rzucił się, kto? Obaj naraz. Zawirowały dwa miecze, błyskały dwa sztylety, a płaszcze jedynie furkotały i zmylały ruchy przeciwnika. Jeden wirował wokół drugiego i na zmianę. W końcu udało się odbić oba miecze które wykonywały kontrę i zrobić sobie miejscę na pchnięcie. Udało się pchnąc, krew trysnęła radosną fontanną na twarz i szyję oraz pierś Vela. Niestety nie krew Vosera, a jakiegoś żołnierza którym się zasłonił a teraz pchnął trupa na mężczyznę sprawiając by jego krew zawrzała.
Nie udało mu się jednak osłabić Vela, nie sprawił by ten puścił rękojeści ostrzy bo ręce parzyła posoka. Wyrwał dzielnie saksy znosząc poparzenia. Uchylił się przed błyskawicznym ciosem z góry i boku jednocześnie. Zawirował i rzucił kartę, która wbiłą się w bok przeciwnika. Zaraz coś zaryło w skóre Velriana na udzie. Szpony, krzyk orła, a więc pupilek tego ścierwa. Trudno, walić ten drób.
A więc o to chodziło, by Vel stracił z oczu wroga. Vose rozmył się pomiędzy resztą walczących. Ostrzegło go szczeknięcie. Tia. Vel odwrócił się i instynktownie uchylił przed ciosem w czaszkę i gardło. Sam wyprowadził pchnięcie. Krew zalałą mu oczy, a jednak zahaczył mu gdzieś ostrzem o skroń. Może pchnięcie Velriana nie było precyzyjne, ale rozcieło bok przeciwnika. Znów zawirowali, znów ilekroć Voser miał oberwać wyciągał kogoś ze zgiełku i robił z niego żywą tarcze dla siebie. Przybywało ran, siniaków, krwi na ich ubiorze, twarzach i ramionach. Własnej, tego drugiego i tych przypadkowych co mieli pecha i się nawinęli. Tia widząc słabnącym wzrokiem sylwetkę orła która pikowała na głowę Velriana, oraz to jak Voser biorąc zamach mieczem kiwnął palcem. A więc tak chciał działać. Zebrała się w sobie, uniosła na ramionach, podciągnęła nogi i wyzwalając w sobie złość, pozwalając by to przemiana zapanowała nad nią, a nie ona nad przemianą przeszła ją. Szybciej i jeszcze gwałtowniej niż normalnie potrafiła. Zmieniłą się już w locie. Tuż nad głową Vela przeleciala ogromna szara wilczyca łapiąc w szczęki orła idealnie za skrzydło i kark. Wylądowała trochę kulawo, obróciła się i szarżując na Vosera z boku, dajac rade tylko lekko go potrącić zmiażdżyła orłu kark i kręgosłup jakby byl zabawką. Zrobiła to tuż przy uchu Vosera i dorabiając się kolejnego pchnięcia z jego strony w grzbiet padła obok już kompletnie tracąc przytomność i zmieniając sie w drobną dziewczynę, pełną ran, strzęp ubrań i całą we krwi.
Velrian wpadł w jeszcze większą złość, rzuciła się na Vosera, wytrącił mu miecze, zaczęła się walka wręcz. Pierwsze uderzenie mężczyzny dało efekt krwotoku z nosa tamtego, a krwawą plamą na czole tego pierwszego. W ruch poszły pięści, duszenie, drapanie, wciskanie oczu brudnymi od błota i juchy palcami w oczodoły. Nogi mimo iż pokaleczona kopały, dociskały do błota i próbowały połamać i udusić przeciwnika. Każda kończyna zamiast słabnąć pod upływem krwi, jakby dopeiro yskiwała więcej i więcej na sile. Jakby te ostatnie krople dawały moc podwójną. Może i tak włąśnie było gdyż one były teraz dla organizmu najważniejsze. Mężczyźni jednak nie o tym myśleli. Myśleli by wygrać... Nie, nie to już było ich myślami. Velriana by zabić by odbić sobie za córkę. zaraz, córkę? a niech to szlag, tak za córkę, za Tię która ten śmieć ważył się tknąć. Bił by zabić by pokzać mu że jego bliskich, najbliższych się nie rusza, w żaden spośób, Myśl Vosera? przeżyć, zabić by przeżyc, nie ważne czyim kosztem, pozbyć się go i dalej zabijać słabszych od siebie bez żadnego honoru.
pięści uderzały w twarz Vosera beż opamiętania w pewnym momencie, zdzierała i pękała skóra na kłykciach, mimo rękawic. Rękawice a na nich ćwieki rozbijały z wielką siła twarz wroga, obiekt nienawiści, ujście złości.
Maska sama w pewnym momencie pękła, odrzucił jej kawałki. krew z porozbijanych części i skóry twarzy po jakimś czasie ściekała po kościach policzkowych w dół, nie omijała uszu, wlewała się do nich, potem spływała dalej aż na ziemie. Próbował wbić kawałek stali w plecy Vela, zaraz jednak ktoś przebiegający wdeptał mu nadgarstek w błoto, a może to była kałuża krwi, a może i jedno i drugie. Vel widząc do zaczął okłądać z całej siły klatkę piersiową, zdarł lekki pancerz a potem ćwiekami, złościa i siła zaczął obijać mu pierś. Skóra ustąpiła pod udereniami. Krew wypłynęła i znów pokryła twarz, ręce i pierś Velriana. A on się uśmiechał, paskudnie, ale się uśmiechał, wrednie i źle, ale owy uśmiech nie potrafił zniknąć. Chrupnęło, raz, uśmiech, drugi, uśmiech, aż w końcu trzeci i Vel zatrzymał się sprzedając bolesnego całusa na dobranoc Voserowi w postaci pożadnego pełnego siły uderzenia. Prawy prosty w skroń, rozbite czoło krew, a potem śmiech, potem rzężenie i znów bezgłośny śmiech wycieńczonego Velriana, który wstał, spojrzał na swoje dzieło, zahwiał sie, dopeiro adrenalina wolno odpuszczała i ból wpełzał w miejsce ran, które były dotąd motywacją. Opadł na kolana, na nich doszedł do Tii i spróbował dziewczynę obudzić, bezskutecznie. Obok niej leżał martwy przegryziony na pół orzeł, jej pulsu albo nie było albo samoistnie zwolnił do niemożliwego tempa. Lezałą blada, pełna ran, prawie bez krwi, a jednak z ran nadal się sączyło, jedyne co się wyróżniało na jej skórze oprócz bordowych i czerwonych ran ciętych czy szarpanych widniały liczne siniaki co wskazywało że potyczka z Voserem była jedną z bardzo wielu, nie szło określić ilu, ale wielu.
~~koniec~~
Stanal nad lezacym demonem i zaciskal oraz co chwila rozluznial piesci ktore mialy na sobie jego krew. Czy zabije go? Oczywiscie ze nie. Zbyt byl ciekawy co ma do powiedzenia. Jezeli bedzie musial to z przyjemnoscia akze wytlucze z niego te informacje. Hamulce mu poszly juz dawno a granice zostaly zatarte.
Velrian Whitefire - Człowiek, Szpieg/Iluzjonista | Fenir - Wilk | Vivi - Kuguchar
Cara Bloodrose - Człowiek, Najemnik | Zahir Whitefire - Człowiek, Wojownik | Sivia Rose - Łowca Dusz, Zabójca
Fiona Ziney - Człowiek, Władczyni Marionetek/Iluzjonistka | Averon Jester - Człowiek, Szpieg/Zabojca
Yasmin Rose - Łowca Dusz, Mag Powietrza | Voser - Człowiek, Mag Krwi
Offline
//Varlan
Freki uderzył brodą o jedną ze ścian a potem o podłogę. Być może tu kość również mu pękła, sam nie wiedział. Spojrzał na Vela, a jego wzrok zdawał się przewiercać go na wylot. Wyszczerzył zęby w uśmechu podobnym do wilczego. Co go skłoniło do samobójczego ruchu? Odpowiedź była tylko jedna i przeszła mu przez usta naprawdę gładko, zważywszy na uszkodzenia jego ciała.
-Raiva - wyszeptał, a potem zakaszlał krwią. Zaraz potem poczuł, jakby coś wwiercało mu się w brzuch i zwymiotował, kwasem żołądkowym wymieszanym ze skrzepami krwi oraz jasną, utlenioną posoką. Podniósł lewą rękę i obejrzał ją, jakby zafascynowany widokiem poplamionej ciemną czerwienią, włąsnej, jasnej skóry i nawet się uśmiechnął. Nie bolało tak bardzo. Już czuł, jak jego wnętrzności zaczynają się goić. Kawałek pękniętego żebra wracał na swoje miejsce, rozcinając mu chyba ponownie płuco, które na moment zapadło się ale zaraz znów zregenerowało. Odzyskiwał nos i mógł czuć obrzydliwą woń krwi i wymiocin. Czuł też ich gryzący, metaliczny i kwaśny smak w ustach. Wracałdo normy i mógłby uciec. Mógłby też zmienić się w wilka i rozszarpać Velowi gardło. Nigdy za nim nie przepadał i jedyne, co go przed tym powstrzymywało to była...
Raiva. Jego źrenice rozszerzyły się na chwilę. Gdyby chociaż tknął Vela ona by go znienawidziła. Lecz teraz patrzyłan tego mężczyznę i nie poznawał w nim tego, kogo kochała jego niegdysiejsza Podopieczna. Zacisnął zęby. Znów wyciągnął w jego stronę swoją lewą rękę, próbując wstać lecz ślizgając się na mokrej podłodze. Patrzył mu wprost w oczy i powtórzył, teraz nieco głosniejszym i pewniejszym głosem.
-Raiva mnie do tego skłoniła.
Freki - Demon, Duch Opiekuńczy | Agnir - Człowiek, Szermierz | Leiva Blackwell - Człowiek, Czarownica
Ingelise - Huldra, Uzdrowicielka | Bjorn Herjolf - Krasnolud, Wojownik/Bajarz | Rasvaghar - Smok, Czarny Mag
Saelethil/Kyrthar Keynore - Drow, Czarnoksiężnik
It’s my descent, a familiar pain
Of watching all I believed fade away
Offline
Fakt. Velrian zmienil sie. Teraz nie ograniczal sie do ludzi ktorych szczerze nienawidzi ale i tych bylo raptem 3. Sawir,Voser oraz szczesliwiec ktorego mial przed soba czyli Freki. Czy sie tego wstydzil? Nie. Bo wiedzial ze nie zmasakrowalby kazdego,a jedynie osoby ktore naprawde zaszly mu za skore. Nie stal sie wiec potworem a jedynie czlowiekiem ktory przesunal sobie granice dzieki ktorym nie zabija siebie od srodka.
Z grymasem obrzydzenia na twarzy obszedl Frekiego. Na dzwiek imienia ukochanej jego oczy blysnely zlota poswiata...Ale tylko blysnely.
-Po co?-rzucil. Nie rozumial dlaczego nie zrobila tego sama,osobiscie ale chetnie sie tego dowie...Szczegolnie gdy uwazal ze oni ja najzwyczajniej w swiecie porwali a nastepnie uwiezili w tym przekletym miejscu.
Velrian Whitefire - Człowiek, Szpieg/Iluzjonista | Fenir - Wilk | Vivi - Kuguchar
Cara Bloodrose - Człowiek, Najemnik | Zahir Whitefire - Człowiek, Wojownik | Sivia Rose - Łowca Dusz, Zabójca
Fiona Ziney - Człowiek, Władczyni Marionetek/Iluzjonistka | Averon Jester - Człowiek, Szpieg/Zabojca
Yasmin Rose - Łowca Dusz, Mag Powietrza | Voser - Człowiek, Mag Krwi
Offline
//Varlan
Nadal wyciągał do niego dłoń, a wyraz jego twarzy znów nie zdradzał uczuć.
-Uderz. Dalej. Wierzysz, że na to zasłużyłem, prawda? - warknął - Ale odpowiedź na to pytanie masz tuż przed oczami.
Przesunął drugą dłonią po swoim bandażu.
-Miałem przekazać ci wiadomość. Czy ją odczytasz... To już twoja sprawa.
Freki - Demon, Duch Opiekuńczy | Agnir - Człowiek, Szermierz | Leiva Blackwell - Człowiek, Czarownica
Ingelise - Huldra, Uzdrowicielka | Bjorn Herjolf - Krasnolud, Wojownik/Bajarz | Rasvaghar - Smok, Czarny Mag
Saelethil/Kyrthar Keynore - Drow, Czarnoksiężnik
It’s my descent, a familiar pain
Of watching all I believed fade away
Offline
//Varlan
Uklekl na jedno kolano obok niego. Wciaz ignorowal wysunieta w jego strone dlon.
-Ja nie wierze. Odrzucilem ta zalosna czynnosc juz dawno-teraz w jego glosie byl spokoj i tylko spokoj. Nienawisc pozostala tylko w oczach-Radze Ci przestac sie bawic ze mna w podchody i przekazac mi ta wiadomosc odrazu.-Nie wiedzial skad u niego ten nagly spokoj. Moze juz zmeczenie ta cala bezkresna walka o to by znalezc spokoj by wejsc do miejsca gdzie przebywala Raiva. Moze juz dosyc wyrządził bolu i czas zaczekac i sprobowac inaczej...A moze to jest tylko cisza przed burza. Sztormem.
Velrian Whitefire - Człowiek, Szpieg/Iluzjonista | Fenir - Wilk | Vivi - Kuguchar
Cara Bloodrose - Człowiek, Najemnik | Zahir Whitefire - Człowiek, Wojownik | Sivia Rose - Łowca Dusz, Zabójca
Fiona Ziney - Człowiek, Władczyni Marionetek/Iluzjonistka | Averon Jester - Człowiek, Szpieg/Zabojca
Yasmin Rose - Łowca Dusz, Mag Powietrza | Voser - Człowiek, Mag Krwi
Offline
//Varlan
Podniósł się teraz, podpierając o ścianę i przetarł twarz, ścierając częściowo krew spod nosa. Wciągnął głęboko powietrze.
-Wiadomość jest zapieczętowana na mojej lewej ręce. Tylko ty możesz odwinąć ten bandaż - powiedział - Nie bawiłem się z tobą w podchody. To było pierwszym, co chciałem tobie przekazać.
Znów wyciągnął do niego lewą dłoń, robiąc krok naprzód.
-Ale rozumiem, twoją reakcję - dodał, chociaż w jego głosie nie było ani trochę zrozumienia. Byłponury i widać było, że nadal nei przepada za Velem. Ale wiedział, że mają w pewien sposób wspólny cel i tylko dlatego zamierzał go znosić. Kilka razy zamierzałnawet zawrócić i nie przekazywać mu Pieczęci. Ale obiecał, a on nigdy nei łamał obietnic. Żadnych.
Freki - Demon, Duch Opiekuńczy | Agnir - Człowiek, Szermierz | Leiva Blackwell - Człowiek, Czarownica
Ingelise - Huldra, Uzdrowicielka | Bjorn Herjolf - Krasnolud, Wojownik/Bajarz | Rasvaghar - Smok, Czarny Mag
Saelethil/Kyrthar Keynore - Drow, Czarnoksiężnik
It’s my descent, a familiar pain
Of watching all I believed fade away
Offline
Podniosl sie z kleczek,zwrocil sie ponownie w strone Frekiego. Wymiociny i tak mu karze sprzątnąć ale o tym pozniej. Teraz byla wazniejsza sprawa
-Ciezko by po tym co zrobiles podczas bitwy,spodziewac sie innej reakcji.-Tym razem przyjal jego dlon i druga reka zaczal odwijac bandaż. Nie wiedzial czego mogl sie spodziewac...Ani co to moglyby być za slowa ani co moglo sie stac po odwinieciu tej szmaty. Psiakrew...On byl innym demonem niz na przyklad Tenereth a Raiva nie byla zwykla czarodziejka wiec tym bardziej nie wiedzial czego mogl sie spodziewac.
Velrian Whitefire - Człowiek, Szpieg/Iluzjonista | Fenir - Wilk | Vivi - Kuguchar
Cara Bloodrose - Człowiek, Najemnik | Zahir Whitefire - Człowiek, Wojownik | Sivia Rose - Łowca Dusz, Zabójca
Fiona Ziney - Człowiek, Władczyni Marionetek/Iluzjonistka | Averon Jester - Człowiek, Szpieg/Zabojca
Yasmin Rose - Łowca Dusz, Mag Powietrza | Voser - Człowiek, Mag Krwi
Offline
//Varlan
Gdy tylko Vel odwinął pierwszy fragment bandażu, reszta jakby rozplotła się, lśniąc lekką zielenią. Dokładnei tym samym odcieniem, który zawsze towarzyszył magii Raivy. Bandaż wyrwał się z dłoni Vela i ukazał dziwny, skomplikowany i bardzo splątany symbol, również jarzący się na szmaragdowo.
-Niezwykłe. Nie wiedziałem, że... - słowa Frekiego zostały przerwane, gdy Vel został uderzony falą zielonej energii i jego myśli zostały przeniesione daleko, poza zasięg tego świata. Do Otchłani, wgłąb umysłu Raivy, poza czas
Otchłań nie była wcale taka zła. Nawet nie tak mroczna, jakby się zdawało. Raiva ten dzień spędzała w komnacie, w jednym z pałacó swojego ojca, odziana w czarną, mroczną suknię, piękną i podkreślającą jej kształty, lecz mroczną. Patrzyła na swojego nauczyciela, Khersighela, rogatego demona obdarzonego ogromnymi, pierzastymi skrzydłami o długich, szponiastych łapach. Zapisywał coś w księdze, a potem pokazał to Raivie.
-Przeczytaj - rozkazał. Gdy ona to zrobiła, jej magia zaczęła kształtować magię w okrąg przed jej twarzą. Zmarszczyła brwi.
-Mogę nią manipulować z pomocą słów? - spytała
-Tak. Słowa mogą pomagać nadawać kształt. Zrozumieć twoją magię. Ale to nie wytarczy. Musisz kontrolować ją sobą samą, inaczej gdy zamilkniesz, wyrwie się twojej kontroli.
Skinęła głową. Całkiem zrozumiałe. Demoniczna magia była zawsze trudna do opanowania, a jej była niemal dzika. Spróbowała nadać energii znó kształt koła, bez używania słów. Nawet nei drgnęła. Czekało ją jeszcze dużo nauki...
Błysk. Vel mogł zobaczyć, że Freki odsuwa się o kilka kroków, lecz energia nie opuściła Vela, pokazując mu kolejne wspomnienie.
-Oddaj mi je, ojcze - stała przed czarnym tronem, zbudowanym ze szczątkó wrogów jej ojca. Inne, też potężne demony klęczały przed nim, lecz ona stała, z podniesioną głową - Należą do mnie.
Czarna postać na tronie, u której widać było tylko jarzące się kolorami ognia oczy poruszyła się.
-Należą do innego świata. Zaprzątają twoje myśli. Odzyskasz je, gdy opuścisz Otchłań lecz nie wcześniej.
Raiva poczuła, że płacze, lecz nie ugięła się przed ojcem. Wiedziała, że negocjacje na nic się nie zdadzą. Odeszła, a Freki podążał przy jej boku w swojej wilczej formie.
Wspomnienie gładko przeszło w kolejne, jakby wtapiając się w nie
Karty od Vela znów leżały u niej na stole. Dotknęła ich, jakby sądziła, że są iluzją. Ale nie były. Nigdzie natomiast nei mogłą zobaczyć Frekiego. Skąd one się tu wzięły? Ojciec odebrał je jej trzy dni temu. Jak to możliwe, że znów tu są?
Sukkub, z którym się zaprzyjaźniła - Serith - zjawiłą się obok niej.
-Był tu, gdy cię szukałam - powiedziała - Muszą być dla ciebie ważne - zauważyła. Raiva przeniosłą na nią wzrok. Serith była piękna, naprawdę. Nawet w swojej w pełni ludzkiej postaci. Miała dość egzotyczne rysy twarzy i mocno zarysowane, sarnie oczy, które doskonale komponowały się z jej twarzą.
-Są. Dostałam je od Vela.
Sukkub skinął głową.
-Musisz już iść, Serith. Zaraz mam lekcję z Khersighelem i...
Znowu wtopienie, potem błysk i znów wtopienie
-Tia urodziła dziecko - powiedział do niej głos z zielonej kuli wiszącej już od miesiąca w jej pokoju - Nazywa się Essi.
Uśmiechnęła się, choć w oczach miała łzy.
-Dziewczynka - powiedziała - Ten jeden raz, proszę, przekaż jej, że...
Kula zgasła. Demon, który był jej oczami na drugi świat wypełnił już całą swoją przysięgę i odszedł, nie słuchając jej prośby.
Błysk. Ponownie. Freki znów owijał dłoń bandażem, lecz pokaz wspomnień trwał dla Vela i mógł patrzeć na to tylko przez ułamek sekundy
Freki stał przy niej, trzymając karty w swoim wilczym pysku. Miał wiele ran, które zadane w wilczej formie nie goiły się ani trochę szybko. Drżał, patrząc jej w oczy i upuścił je na ziemię, padając na bok. Raiva podbiegła do niego.
-To ty je wykradałeś - powiedziała, płacząc - Tak bardzo przepraszam... Nie wiedziałam, że...
-Zostaw go - usłyszała za sobą głos Geriego, który podbiegł do brata i oboje zniknęli w białej mgle wspomnień, gdy jedno gładko przeszło w drugie
-Chyba zaczynam nad tym naprawdę panować. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo będę mogłą wrócić - spojrzała na Frekiego, który pokryty był nowymi ranami. Zabroniła mu wykradać dla niej kart, ale wciąż to robił. Tylko on rozumiał, jak wiele dla niej znaczą, ale w tym wszystkim ona nie chciała patrzeć na jego cierpienie. Tylko raz zobaczyła, jak byłkarany. Rozerwany na strzępy, złożony ponownie do kupy, gotowany w demonicznym ogniu i skórowany. Jej ojciec był sadystą, chociaż nigdy nie robił czegoś bez powodu.
-Jesteś pewna? - spytał w końcu Freki - Nie chcę kolejnej Bitwy o Varlan.
-Wiem - Raiva zadrżała na samo wspomnienie. Widziała, jak jedną z uczennic rozerwała na strzępy chmara jakichś stworzeń wezwanych przez jeje włąsnego brata i poczułą gniew. Jej moc znów nad nią wtedy zapanowała, ja kwtedy, gdy neimal zabiłą Vela. Geri i Freki to zauważyli. Gdyby nie zabrali jej do Otchłani, zabiłaby zbyt wiele osób. Być może Tię, Vela... I każdego, kto znalazłby się kilkaset metrów od niej. Uratowali ją i teraz nie mogli jej pomóc się wydostać. Sama nie chciała.
Minęło siedem lat. Zmieniła się. Bardzo. Podejrzewała, że Vel mógł znaleźć sobie kogoś innego, nie chcieć jej innej... Nie. Nie mogła o tym myśleć.
-Freki, jutro bramy się otworzą. Namówiłam ojca, żeby wysłał cię, byś go zabił. Tylko ty możesz to zrobić. A przy okazji...
Podała mu nieduży kryształ oraz naszyjnik i jakieś małe pudełko.
-Naszyjnik jest dla Essie. Pudełko dla Vela.
-A kryształ? - spytał Freki, gdy Raiva wyciągnęła również bandaż.
-To wiadomość. Odczyta ją Vel i tylko on. Cokolwiek się nie stanie przekaż mu ją - spojrzała mu w oczy - Obiecaj.
Zawahał się. Widziała to. Lcz zamknął oczy i przełknął ślinę.
-Przysięgam.
Poruszyłą dłonią, a kryształwtopił się w jego skórę, pozostawiając dziwny symbol, który natychmiast owinęłą bandażem. Znó poruszyła ręką, a bandaż jakby się zacieśnił. Dokładnie w tym momencie wspomnienie urwało się.
Freki - Demon, Duch Opiekuńczy | Agnir - Człowiek, Szermierz | Leiva Blackwell - Człowiek, Czarownica
Ingelise - Huldra, Uzdrowicielka | Bjorn Herjolf - Krasnolud, Wojownik/Bajarz | Rasvaghar - Smok, Czarny Mag
Saelethil/Kyrthar Keynore - Drow, Czarnoksiężnik
It’s my descent, a familiar pain
Of watching all I believed fade away
Offline
Nawet nie wiedzial w ktorym momencie znalazl sie spowrotem w pozycji kleczacej. Nie byl przyzwyczajony do takiej magii tymbardziej jezeli miala ona mu do przekazania cos takiego. To bylo duzo...Bardzo duzo.
Podczas pierwszego wspomnienia usmiechnal sie poraz pierwszy od dawna do kogos innego niz Essi. Wygladala tak...Tak jak ja sobie zapamietal. Pozwolilo mu to odswiezyc wizje tego jak wygladala. Usmiechn znikl przy kolejnym usmiechu.
Reszte wspomnien az do przedostatniego przyjmowal z kamienna twarza ktora zaklocal tylko co jakis czas grymas skrzywienia. Ostatnie wspomnienie wprawilo go w cos na ksztalt zaskoczenia...Wyglala inaczej. Nie gorzej ale inaczej. Dojrzalej. Domyslil sie takze ze w tamtym wymiarze czas musial plynac szybciej niz ten tutaj.
Przetarl dlonia twarz,zatrzymujac ja na ustach. Milczal. Ukladal sobie w glowie tego co sie dowiedzial. Gdyby wiedziala ze ostatnie poltorej roku zycia poswiecil na znalezienie sposobu do dostania sie do niej....Nie wazne. To i tak by niczego nie zmienilo.
Podniosl sie wolno z podlogi i spojrzal sie na Frekiego ciemnobrazowymi oczami ktore mialy mala skaze w postaci krotkiej,waskiej czerwonej kreski.
-Ona nie chce wrocic?-spytal spokojnie. To kogo ma zabic moze zapytac za chwile...Byly sprawy wazne i wazniejsze. To pytanie ktore zadal i ktore moze w koncu zakonczyc jego ciagle bladzenie bylo zdecydowanie sprawa wazniejsza.
Velrian Whitefire - Człowiek, Szpieg/Iluzjonista | Fenir - Wilk | Vivi - Kuguchar
Cara Bloodrose - Człowiek, Najemnik | Zahir Whitefire - Człowiek, Wojownik | Sivia Rose - Łowca Dusz, Zabójca
Fiona Ziney - Człowiek, Władczyni Marionetek/Iluzjonistka | Averon Jester - Człowiek, Szpieg/Zabojca
Yasmin Rose - Łowca Dusz, Mag Powietrza | Voser - Człowiek, Mag Krwi
Offline
//Varlan
Podłoga była znów czysta, lecz plamy krwi Frekiego pozostały na ścianach i koszuli Vela. Również sam demon nadal był poplamiony i wyglądało na to, że jakimś sposobem po prostu wyczyścił podłogę.
-Chce - powiedział, zgodnie z prawdą - Ale z tego, co rozumiem boi się, że gdy wróci nie zapanuje nad sobą ponownie. Widziałeś, co się stało raz... W Otchłani powtórzyło się to - zamknął oczy - Dokładnie siedemdziesiąt trzy razy zanim ją opuściłem.
Freki - Demon, Duch Opiekuńczy | Agnir - Człowiek, Szermierz | Leiva Blackwell - Człowiek, Czarownica
Ingelise - Huldra, Uzdrowicielka | Bjorn Herjolf - Krasnolud, Wojownik/Bajarz | Rasvaghar - Smok, Czarny Mag
Saelethil/Kyrthar Keynore - Drow, Czarnoksiężnik
It’s my descent, a familiar pain
Of watching all I believed fade away
Offline
Znow chwila milczenia i przetrawiania tej informacji. 73... TO duzo. W ciagu co najmniej 5 lat (nie potrafil dokladnie okreslic ile tam minelo ale przyjal ze minimum 5) nauki kontroli nad tym
-Skoro przez 5 waszych lat nadal nie potrafi tego kontrolowac to...Ile to jeszcze moze zajac?-
Velrian Whitefire - Człowiek, Szpieg/Iluzjonista | Fenir - Wilk | Vivi - Kuguchar
Cara Bloodrose - Człowiek, Najemnik | Zahir Whitefire - Człowiek, Wojownik | Sivia Rose - Łowca Dusz, Zabójca
Fiona Ziney - Człowiek, Władczyni Marionetek/Iluzjonistka | Averon Jester - Człowiek, Szpieg/Zabojca
Yasmin Rose - Łowca Dusz, Mag Powietrza | Voser - Człowiek, Mag Krwi
Offline
//Varlan
-Siedem - poprawił go - Na początku było najgorzej. Ataki zdarzały się po kilka razy w miesiącu. Przez cały ostatni rok przed moim odejściem zdarzyły się tylko dwa razy. Nie mam pojęcia, ile to może zająć.
Spojrzał na bandaż znów zawiązany na jego ręce. Co z tego, że był już niepotrzebny. Przywiązał się do jego widoku tam. I do świadomości, że to Raiva go zawiązała. Teraz było to ostatnie, co posiadał, a miało z nią związek
-Co było w tej wiadomości? - spytał w końcu, patrząc na Vela uważnie. Cokolwiek było w niej zawarte, on stracił chęć do zabicia go, przynajmniej na tę chwilę, a to było... niepokojące.
Freki - Demon, Duch Opiekuńczy | Agnir - Człowiek, Szermierz | Leiva Blackwell - Człowiek, Czarownica
Ingelise - Huldra, Uzdrowicielka | Bjorn Herjolf - Krasnolud, Wojownik/Bajarz | Rasvaghar - Smok, Czarny Mag
Saelethil/Kyrthar Keynore - Drow, Czarnoksiężnik
It’s my descent, a familiar pain
Of watching all I believed fade away
Offline
//Varlan
Neil w końcu podniósł się z Essi a rękach.- a ty nie powinnaś siedzieć u wujka w gabinecie, przy Fenirze?-spytał mężczyzna. Essi burknęła coś. Zmiennokształtny spojrzał na drobinki szkła, wzruszył ramionami, cóż... narozrabiał, ale przecież to nie pierwszy raz jak coś rozwalił. Ruszył z córką na ramionach po schodach w dół. Gdy z nich zeszli odstawił ją na ziemię i wziął za rękę. Poszli korytarzem w strone gdzie znajdował się gabinet dyrektora. Gdy zauważyli Velriana z poplamioną koszulą, a przed nim z podobnymi plamami krwi jakiegoś dziwnego faceta, Neil wysunął szybkim, sprawnym ruchem miecz z pochwy puszczając rączke Essi. Nie przewidział jednak, że jego córka jest tak samo nie opanowana co Tia i że pobiegnie w stronę Velriana. Dziewczynka zatrzymała się tuż za Velem i nieufnie wyglądając zza niego na dziwnego pana przytuliła się do nogi swojego wujka nadal wbijając szarobłękitne oczka w nieznajomego.
Offline